poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Słowo o sile wyższej

Nad krajem przeszedł kolejny front – burze, tornada i ulewy szalały w całym kraju. Do tego spadł grad wielkości orzechów włoskich. Lodowe kule niszczyły szyby i karoserie samochodów. A jak gradobicie wygląda od strony prawnej?

Dla właściciela samochodu taka przygoda jest gorsza niż stłuczka czy przycierka. Wgnieciony błotnik lub drzwi można wyklepać, auto po gradobiciu nadaje się do kapitalnego remontu. Pokrywa silnika, dach i klapa bagażnika pokryte zostają mozaiką drobnych wgnieceń. Koszt naprawy blacharskiej i lakierniczej może przewyższyć wartość samochodu.

Jeśli twoje auto tak właśnie wygląda po nocnej nawałnicy nie mam dobrych wiadomości. Realne szanse na odszkodowanie masz tylko jeśli wcześniej wykupiłeś odpowiednią polisę ubezpieczeniową obejmującą takie zjawisko.Zgodnie z prawem kataklizmy pogodowe takie jak tornada, powodzie czy gradobicie są traktowane jako vis maior (siła wyższa). Oznacza to tyle, że należą do kategorii zjawisk niezależnych od woli i działania osób trzecich. Są niemożliwe do przewidzenia i nie można im zapobiec.

Rodzi to poważne skutki. Kilka lat temu nieszczęście gradobicia spotkało mojego przyjaciela, który jeszcze przed burzą zostawił auto na parkingu strzeżonym. Wjeżdżając na parking strzeżony i płacąc za postój zawieramy z właścicielem parkingu niepisaną umowę przechowania (art. 835 k.c.). – właściciel parkingu odpowiada finansowo w przypadku kradzieży lub uszkodzenia naszego pojazdu.

Ale zgodnie z art. 471 k.c. parking nie ponosi takiej odpowiedzialność w przypadku gdy utrata bądź uszkodzenie pojazdu nastąpiło z przyczyn od niego niezależnych. W katalog takich przesłanek wpisuje się właśnie wspomniane vis maior. Co prawda można podjąć starania dochodzenia odszkodowania od właściciela parkingu, ale tylko jeżeli regulamin parkingu bądź ubezpieczenie parkingu przewidywało ochronę na wypadek zaistnienia okoliczności, które spowodowały szkodę. To jednak sytuacje bardzo rzadko spotykane. Mój znajomy nie dostał ani grosza.

Podobnie wygląda sprawa w przypadku pozostawienia samochodu na parkingu pod pracą. Pracodawca ma obowiązek pieczy nad rzeczami pracownika, które ten pozostawia aby móc swobodnie wykonywać pracę – może to być biżuteria, ubrania, telefon ale też auto. Samochód używany do transportu pracownika na trasie dom – praca i praca – dom, o ile został umieszczony na parkingu przeznaczonym dla pojazdów pracowników, znajduje się pod opieką pracodawcy, który w tej sytuacji pełni rolę parkingowego. I tak samo jak parkingowy ponosi odpowiedzialność za uszkodzenie pojazdu. Chyba, że nadejdzie taka czy inna vis maior – w takim przypadku pracodawca ma prawo wyłączyć się od odpowiedzialności.

Mój znajomy, któremu grad zniszczył samochód nie zdecydował się na naprawę. Po prostu sprzedał pokiereszowane auto. Cena jaką wziął była żałosna. Teraz ma inny model – większy i ładniejszy. I chroni go odpowiednią polisą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz