wtorek, 9 kwietnia 2013

Nie wylać sądu z kąpielą

Przeglądam listę sądów rejonowych, które idą pod nóż w ramach reformy przygotowanej przez resort sprawiedliwości. Janów Lubelski, Golub – Dobrzyń, Pułtusk, Działdowo, Sejny. W sumie 79 większych i mniejszych miejscowości w których sąd rejonowy, instytucja obecna w lokalnej społeczności od dziesięcioleci, zniknie.

Prywatnie byłem w wielu miastach z tej listy, służbowo poznałem znaczną część sądów, które przewidziano do likwidacji. I zastanawiam się jakimi kryteriami kierował się minister i jego doradcy przygotowując ten spis. Zawsze byłem zdania, że szef resortu sprawiedliwości, jako przedstawiciel władzy administracyjnej, ma prawo decydować o liczbie i wielkości sądów w poszczególnych miejscowościach. Do tego wcale nie potrzeba rozwiązań ustawowych co kilka dni temu potwierdził Trybunał Konstytucyjny.

Nie oznacza to jednak, że minister może działać metodą wbijania pinesek w mapę. Bo niby dlaczego sąd zniknie z miasta X, a zostanie w mieście Y? Jakimi kryteriami kierowali się ministerialni urzędnicy? Kosztami utrzymania danego sądu czy liczbą spraw na jednego sędziego? Odsetkiem wyroków uchylonych przez sąd odwoławczy? A może kryteria były jeszcze inne? Może w ministerstwie obliczono o ile w wyniku reformy skróci się czas oczekiwania przeciętnego obywatela na przeciętne rozstrzygniecie? Boję się, że takiego algorytmu nie było, przynajmniej opinia publiczna nic o nim nie wie. Przeciwnie, można tu odnieść wrażenie przypadkowości – według rożnych zapowiedzi liczba likwidowanych sądów wahała się od 30 do 120! Wynik 79 uzyskano więc jakby krakowskim targiem.

Jedna ze spraw, którą właśnie prowadzę toczy się w sądzie w średnim mieście powiatowym. Jestem pod wrażeniem profesjonalizmu jego pracowników. Na przykład uzyskanie odpisu z protokołu trwa ledwie chwilę, a wszyscy są dla siebie mili i uśmiechnięci. Spróbujcie załatwić podobną sprawę w którymś z warszawskich sądowych molochów. Droga przez mękę.

Bo problem nie polega na wielkości, ale na jakości pracy sądów i sędziów. Strukturę organizacyjną sądownictwa oczywiście należy zmieniać tak samo jak zmieniane są inne struktury w kraju. Ważne by robić to według określonych celów i reguł. Tu nie ma miejsca na ideologię.