piątek, 17 sierpnia 2012

Śmiech Towarzysza Bieruta

Warszawski ratusz pracuje nad ustawą reprywatyzacyjną. Idea słuszna, ale zadanie niemal nie do wykonania

Jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz – z tego założenia wyszli warszawscy samorządowcy. Stołeczny ratusz poinformował właśnie, że pracuje nad własnym projektem ustawy reprywatyzacyjnej, która ma rozwiązać problem wynikający z tak zwanego dekretu Bieruta. Jesienią projekt ten – jego założenia nie są jeszcze znane – zostanie przekazany warszawskim posłom celem prac w parlamencie.

Sytuacja jest jak z marnego dowcipu. Przeklęty dekret, na mocy którego wszystkie grunty na terenie miasta stały się własnością państwa, był decyzją podjętą na stopniu centralnym. Natomiast jego konsekwencje ponoszą obywatele i samorząd. I to samorządowcy (zamiast posłów) muszą napisać ustawę, która uporządkuje bałagan z nieruchomościami w mieście.

Przytoczmy najważniejsze liczby. Na mocy dekretu z 1945 roku upaństwowiono ok. 40 tys. nieruchomości. Obecnie w Warszawie toczy się ok. 8 tys. postępowań dotyczących roszczeń związanych z dekretem, z czego 4,5 tys. spraw dotyczy zwrotu nieruchomości, a ok. 3,5 tys. to postępowania odszkodowawcze, czyli dotyczące zwrotu pieniędzy za nieruchomości objęte roszczeniami. Z własnego doświadczenia zawodowego wiem jak wiele z tych spraw jest uzasadnionych, jak wiele ma realne szanse na wygranie – przy zapewnieniu profesjonalnej pomocy prawnej.

Warszawski ratusz szacuje, że w latach 2012 – 2014 na wypłatę takich odszkodowań wyda 1,4 mld zł (co dla miejskiego budżetu jest kwotą astronomiczną). Do tego doliczyć trzeba inne koszty, które ponoszą wszyscy mieszkańcy. Żadna stolica europejska nie ma tak paskudnego centrum jak Warszawa – Plac Defilad przed Pałacem Kultury to ciągle wielki parking dla samochodów i autobusów. Reprezentacyjnej działki nie można zabudować z powodu galimatiasu w roszczeniami.

Do tej pory posłowie zachowywali się jak struś, który na zasadzie „jakoś to będzie” chowa głowę w piasek. Cztery lata temu prace nad ustawą reprywatyzacyjną podjął resort skarbu, ale sprawa rozeszła się po kościach. Boję się, że tym razem będzie podobnie. Posłowie dostaną projekt samorządowców po czym wrzucą go do swoich szuflad.

Pytanie czy stworzenie ustawy antydekretowej, takiej która byłaby satysfakcjonująca dla stron sporu i która jeszcze będzie zgodna z konstytucją, jest w ogóle możliwe. Towarzysz Bierut śmieje się zza grobu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz